poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 1 "Londynie bój się"


  
  Słuchawki w uszach. Wesołe dźwięki Whats Makes You Biutiful znakomicie pasujące do mojego dzisiejszego nastroju. Rzadkością było, że na mojej twarzy pojawiał się szczery uśmiech, więc chyba się domyślacie, że musiał być ku temu konkretny powód.
   Od czasu TAMTEGO zdarzenia minęło już pięć lat… Pięć koszmarnych lat! Zniszczyłam sobie tym życie! Gdybym mogła cofnąć czas na pewno nie uciekła bym z domu. Chociaż może… W sumie dobrze mi zrobiła taka trzydniowa ucieczka od problemów…
   Ocierając łzę samotnie spływającą po moim bladym policzku, przycupnęłam na łóżku. Wyciągnęłam z ostatniej szuflady mojej starej, małej komódki z brzozowego drewna zeszyt. Zwykły niebieski, dziewięcio-kartkowy zeszyt w miękkiej oprawie. Przewróciłam kilka kartek i zaczęłam czytać…
Wejherowo, 13 września 2007 roku
   Stoję, a raczej siedzę na zimnym betonie peronu. Za kilka minut przyjedzie mój pociąg. Dlaczego to robię? Nie wytrzymam już dłużej! Nie wytrzymam tych ciągłych kłótni i wrzasków! Wiem, że to najbardziej samolubna rzecz, jaką w życiu zrobię, ale potrzebuję tego! Tak bardzo potrzebuję się wyrwać!
   Głupio mi zostawiać braci w tej całej patologii, ale cóż… życie. Wiem, że wrócę. Nie przeżyłabym tego, bo w końcu mam dopiero trzynaście lat. Nie przyjmą mnie do pracy, a kradzieżą się brzydzę. Pewnie i tak by mnie znaleźli po kilku dniach.
   Zabrałam wszystkie swoje oszczędności. Dokładnie sto trzydzieści dwa złote i czterdzieści osiem groszy. Tyle mam. Na trzy dni starczy. No właśnie… Trzy dni… Dłużej i tak nie mogłabym się tam zatrzymać, bo babcia wraca już szesnastego… Wraca od ciotki z Londynu.
   Mam plan. Zwinęłam z tej starej komody stojącej w przedpokoju klucze. Klucze do mieszkania babci. Trzy dni. Przemyślę to sobie wszystko i wrócę. O! Pociąg już jedzie!
   Przewinęłam kolejnych kilka kartek…
Gdynia, 15 września 2007 roku
   Jeszcze tylko dzień! Dzień błogiego nic nie robienia. Podoba mi się mieszkanie samemu, na własną rękę. Szkoda, że nie mogę iść do pracy, bo gdyby była taka możliwość to już bym do domu nie wracała. Postanowiłam sobie, że od dzisiaj zbieram pieniądze na mieszkanie… Gdy tylko skończę osiemnaście lat wyprowadzam się. I to jak najdalej…
Kolejne strony zostały przerzucone…
Wejherowo, 20 września 2007 roku
    Nie sądziłam, że kara będzie tak sroga! No dobra! Uciekłam z domu, ale przecież nikogo nie zabiłam, nie?! A tu nie dość, że mój wyjazd na wakacje szlag trafił to jeszcze nikt z rodziny się do mnie nie odzywa! Mama udaje, że mnie nie zna, tata nie wiem, bo się nie wtrącam w ich sprawy, Maciek przestał w ogóle na mnie reagować, a Kajtuś? Kajtuś normalnie. Co prawda jak się z nim bawię to rodzicielka dziwnie na nas patrzy, ale… Nie będę się przejmować! Przejdzie im. Prawda?
  Ledwo powstrzymałam się od wybuchnięcia płaczem. Przewróciłam kolejne strony.
Wejherowo, 20 marca 2008 roku.
   Już dwudziesty marca! Czuję wiosnę! Gdyby nie to, że nikt z rodziny poza Agnieszką i Kajtusiem się do mnie nie odzywa. Na serio myślałam, że im przejdzie… No cóż… Jakoś muszę żyć bez rodziny…
Odłożyłam zeszyt. Nie byłam w stanie dalej czytać. Za dużo wspomnień… Za dużo. Na moje szczęście usłyszałam charakterystyczny dźwięk Skype oznajmiający, że ktoś dzwoni. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurka na którym stał mój laptop. Dzwoniła Aga.
-No siemanko! Spakowana?-zawołała radosnym głosem moja kuzynka. Po mimo, że byłam cztery lata starsza od niej świetnie się dogadywałyśmy.
-Ciszej, bo jeszcze ktoś cię usłyszy-skarciłam ją podśmiewując się pod nosem. To niesamowite jakim optymizmem emanuje ta dziewczyna! Co najmniej jakby ona sama miała spełnić swoje marzenia.-I tak. Już od wczoraj-dodałam i uśmiechnęłam się promiennie.
   Aga klasnęła energicznie i wyszczerzyła się tak mocno, że sprawiało wrażenie (przynajmniej mi), że wyprostowanie twarzy sprawia jej ból. Kocham ją! Ona zawsze mnie wspierała! Teraz w końcu będziemy mogły spotkać się na żywo. W życiu widziałam ją z bliska zaledwie kilka razy, dlatego że ciocia wyemigrowała w poszukiwaniu szczęścia do Londynu, gdy Agniesia miała zaledwie dwa latka.
-No to co? Za cztery godziny w Chocolatte*?-spytała uradowana.
-No jacha, że tak-pisnęłam moje powiedzonko i się rozłączyłam.
    Spakowałam laptop do torby. Sprawdziłam jeszcze raz czy wszystko mam i wygrzebałam z pod łóżka dwie obszerne walizki.
***
    Ach! W powietrzu czuję zapach przygody! Pośpiesznie wyjęłam z kieszeni moją nową komórkę, kupioną specjalnie na tą okazję, i napisałam sms-a do Ady-mojej najlepszej przyjaciółki: „Londynie bój się!”, a ona odpisała: „Za ile i gdzie?”. „Za pół godziny-Chocolatte”-tak brzmiała moja odpowiedź. Nie musiałam czekać nawet pół minuty, a przyszło: „Już pędzę lypko!”.
   Hahaha! Moja kochana Adusia! Ona zawsze wie jak mnie rozśmieszyć! Lypko-tak zwracała się do mnie jeszcze za czasów podstawówki…
    Chwyciłam za rączki walizek. Wyglądałam jak tragarz z tymi bagażami i torbą przewieszoną przez ramię.
   Przecisnęłam się przez ogromny tłum ludzi, co było dziwne jak na tak wczesną godzinę, i wsiadłam do taksówki która zawiozła mnie prosto do Chocolatte…

*Chocolatte-wymyślona przeze mnie mała restauracyjka w Londynie.
~*~
I mamy pierwszy rozdział!Jak wrażenia? Jak dla mnie może być, chodź mogło być też lepiej. Ale, jako że jestem optymistką, mogło być też gorzej. Więc koniec ględzenia jak te dziatki z Mupetów i teraz pora na waszą opinię! No więc?
O! I mam niusa! Z ciekawości sprawdziłam kiedy chłopcy z One Direction mają urodziny (Szybka jestem, nie? ;)) i jeden z nich ma tego samego dnia co ja! AAAAAAAAAAAA! Niestety nie Harry :(... Jestemod niego "starsza", bo mam urodziny w styczniu ;)
Jak dużo łączy mnie z Zaynem! Zobaczcie... Oboje mamy urodziny dwunastego stycznia (niestety nie tego samego roku) i oboje mamy imiona na Z. AAAAAAA!

2 komentarze:

  1. Eee, no to faktycznie z Zaynem Cię dużo łączy ; DD Ja niestety mam urodziny 16 listopada (mój kolega z klasy ma 1 listopada, więc jak się kłócimy, a to się zdarza naprawdę często, to mówi, że on ma rację, bo jest piętnaście dni starszy ; DD), ale tak jak Harry mam zielone oczy i brązowe włosy. No i lubię koty i różowy kolor ; DD Za to moja siostra ma 1 lutego urodziny ; D
    A co do rozdziału, to zajebisty ; ) Czekam na next ; )
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty! Ja też mam zielone oczy i brązowe włosy! Przybij piąteczkę! I też lubię koty. Nawet posiadam jednego takiego wkurzającego osobnika o wdzięcznym imieniu-Mizia. ;D XD A mój brat ma urodziny 17 lutego ;)

    OdpowiedzUsuń